[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wszelkie wysiłki pragnących go uspokoić podstarzałych admirałów, spełzły
na niczym. Przewróciłem więc na niego stół, a to celem rozbrojenia. Przy okazji
lekko oberwał, toteż w końcu opadł na krzesło z dość tępym wyrazem twarzy.
Kto to powiedział?! wrzasnąłem.
Ja przy akompaniamencie głośnego puknięcia ponad stołem pojawiła
się jakaś męska postać.
Facet opadł na blat, po czym zeskoczył zręcznie na podłogę.
Zaiste, jako rzekłem, czcigodni waszmościowie. Ja, Ga Binetto.
Był dość oryginalny, trzeba przyznać: w obszernym jedwabnym stroju, wyso-
kich butach i olbrzymim kapeluszu z jeszcze większym piórem. Prawą dłoń oparł
na gardzie szpady, lewą dłonią podkręcał wąsy.
Ponieważ Inskipp był na etapie pomrukiwania do siebie, honory gospodarza
spadły na mnie.
Nie interesuje nas, jak. . . Jak się nazywasz?
Moje imię brzmi Ga Binetto.
Co cię upoważnia do włażenia z butami na tajną naradę?
Nie ma sekretów przed Policją Czasu.
Policja Czasu? to było coś nowego. Z przeszłości?
Ten wniosek zaskoczył mnie samego.
Ależ skąd! Dlaczegóż to wpadliście na ów pomysł?
Dlategóż to, że ten język wyszedł z mody trzydzieści dwa tysiące lat temu.
Posłał mi niezbyt życzliwe spojrzenie i pomajstrował coś przy rękojeści szpa-
dy.
Nie bądz taki ważny warknął. Spróbuj skakać w tę i nazad po różnych
epokach, ucząc się kretyńskich dialektów, to nie będzie ci się wydawało. . .
105
Możemy wrócić do tego tematu innym razem przerwałem mu. Jesteś
Gliniarzem Czasu. Nie z przeszłości, to znaczy, że z przyszłości. Zgadza się? Skiń
głową, jeśli nie wolno ci mówić. Usłuchał. Wspaniale. Powiedz nam więc,
dlaczego nie możemy wysłać obcych te marne sto lat naprzód?
Dlatego, że jest to zakazane.
Już to mówiłeś, podaj jakieś sensowne powody.
Nie muszę odparł nieuprzejmie. Mogliśmy tu wysłać małą bombkę
zamiast mnie, więc proszę się nie stawiać.
On ma rację wtrącił jeden z admirałów. Witamy w naszych czasach,
zacny podróżniku. Jeśli byłbyś tak uprzejmy, to powiedz, co mamy robić?
Tak już lepiej. Szacunek tam gdzie się należy. Wszystko, co powinniście
wiedzieć to to, że robotą Policji Czasu jest pilnowanie porządku w tymże czasie.
Pilnujemy, aby nie zdarzały się paradoksy i inne nadużycia podróży w czasie,
takie jak wasz plan. Coś takiego najprawdopodobniej naruszyłoby strukturę czasu.
Dlatego jest zakazane.
Odpowiedzią była pełna przygnębienia cisza. Ja tymczasem myślałem gorącz-
kowo.
Powiedz mi, Ga Binetto spytałem w końcu jesteś człowiekiem czy
obcym w przebraniu?
Jestem takim samym człowiekiem jak ty odparł zdenerwowany. Mo-
że nawet lepszym.
Zlicznie. Skoro jesteś człowiekiem z przyszłości, to znaczy, że obcym nie
udało się zniszczyć ludzkości. Zgadza się?
Zgadza się.
To jak wygraliśmy tę wojnę?
Wygraliśmy dzięki. . . przerwał i spąsowiał. Ta informacja jest za-
strzeżona. Sam sobie odpowiedz na to pytanie.
Nie opowiadaj pierdoł warknął Inskipp, odzyskawszy najwyrazniej dar
mowy. Uniemożliwiłeś nam realizację jedynego planu, mogącego uratować
ludzkość. Zgoda, zaniechamy go, jeżeli nam powiesz, co innego możemy zrobić.
Nie wolno mi tego powiedzieć.
Nie możesz chociaż naprowadzić nas na trop? zaproponowałem.
Pomyślał przez chwilę i uśmiechnął się. Ten uśmieszek wcale, ale to wcale mi
się nie podobał.
Rozwiązanie powinno być oczywiste dla kogoś o twojej inteligencji, di
Griz. Mieści się w całości w umyśle podskoczył, strzelił obcasami i zniknął.
Co on chciał przez to powiedzieć? Inskipp aż się zmarszczył z wysiłku.
Właśnie, co? Powiedział to do mnie i ja powinienem to wiedzieć. Początek
był po to, aby mnie ogłupić, ale to w całości w umyśle . . . Moim? Czyim? Jaki
to pomysł, na który dotąd nie wpadliśmy? Nie miałem bladego pojęcia.
106
Incuba wpatrywała się tępo w przestrzeń, bez wątpienia rozważała jakieś głę-
boko moralne zagadnienie. Natomiast Angelina uśmiechnęła się nagle. Gdy zoba-
czyła, że na nią patrzę, uśmiech stał się momentalnie szerszy, po czym mrugnęła.
Uniosłem brwi, a ona skinęła leciutko głową. Jeśli właściwie zrozumiałem tę nie-
mą konwersację, to najwyrazniej znalazła rozwiązanie. Skoro tak, to nie musiałem
się wysilać. I tak wszystko zostawało w rodzinie.
Skoro wiesz, to powiedz nachyliłem się ku niej. Nie czas teraz na
zabawy.
Dorastasz jak widzę mruknęła, po czym podniosła głos: Panowie,
odpowiedz jest oczywista.
Nie dla mnie warknął Inskipp.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]