[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jego pępka.
- Zdajesz sobie sprawę  powiedział, chwytając jej dłonie i umieszczając je sobie na talii  że
dzisiaj nie pozwolę ci uciec.
- Nawet bym o tym nie marzyła.  wyszeptała, odpinając guzik w jego rozporku. I to była
prawda. Właśnie teraz, w tym momencie, nie miało znaczenia to, że Joe nie był dla niej. Nie
ważne, że umarłaby z upokorzenia, jeśli sąsiedzi i koledzy dowiedzieliby się, że wałęsa się ze
znacznie młodszym ogrodnikiem jak jakaś aktorka z telewizyjnego show.
Właśnie teraz pragnęła Joe a Tierney a bardziej niż czegokolwiek w życiu i nie zamierzała
pozwolić czemukolwiek, bądz nawet swojemu rozsądkowi zapobiec jej dostać to, czego chciała.
Oddech Joe a zacisnął się w jego klacie, gdy Taylor rozpięła jego rozporek. Wstał i szybko
ściągnął jeansy i bokserki. Klęknęła na łóżku, patrząc pożądliwie na jego nagie ciało. Nie mógł
nic poradzić na napływającą dumę, która pulsowała w nim od jej namiętnego, pożądliwego
wyrazu twarzy. Pchnął ją z powrotem na łóżko, szybko rozbierając ją tak, by została tylko w
koronkowym staniku i dopasowanych majteczkach. Jego penis stwardniał od powolnego
przejeżdżania główką cal po calu po jej jedwabistej, bladej skórze jej brzucha. Chwycił jej dłonie,
28
przypinając je do łóżka, gdy jezdził naprzód i z powrotem. Mimo, że nie okazała żadnych
znaków prowadzących do ucieczki, to i tak wolał się ubezpieczyć.
Objęła go nogami za biodra, gdy zmieniła kąt tak, by mógł ocierać się bezpośrednio o jej
wilgotny atłas między nogami. Jęcząc, zmiażdżyła siebie nim, przyciągając go bliżej, dopóki nie
byli przywarci do siebie klatkami i brzuchami. Tak jak tamtej nocy, zmieniła się prawie
natychmiast ze spokojnej, porządnej kierowniczki w dziką kocicę, wijącą się i prężącą pod nim
jakby nie miała dosyć.
Ta dwudzielność doprowadzała go do szaleństwa, sprawiała, że chciał po prostu zobaczyć jak
Taylor pozbywa się tych chłodnych, stonowanych pozorów. Całe to gorąco dusiło się pod
spodem tak, że powstrzymywała je od bulgotania na powierzchni. To gorąco paliło go, wysyłając
iskry prosto w jego skórę, skwiercząc po jego kręgosłupie, sprawiając, że martwił się, by nie
dojść, zanim znajdzie się wewnątrz niej.
- Zwolnij, Taylor. Mamy mnóstwo czasu.  szepnął nawet, gdy jego palce porywczo pociągnęły
za zapięcie jej stanika. Językiem zlizał z niej kroplę potu, wreszcie zdołając odpiąć stanik.
Niecierpliwie pociągnął w dół za ramiączka i odrzucił bieliznę na bok.  Boże, masz wspaniałe
cycki.  To nie było szczególnie elokwentne, ale wydawało się działać na nią, wnioskując po
różowym strumieniu, który skradał się po jej brzuchu i po jej pełnych wypukłościach. Swoją
wielką dłonią przykrył je całkowicie, sprawiając, że poczuł się jak jakiś zdobywca. Jej sutki były
małe i ciemnoróżowe, troszkę ciemniejsze od jego warg. Te małe szczyty twardniały, pomiędzy
jego palcami błagając, by je uszczypnął, polizał, possał.
Wcisnęła mu palce w ramiona i wygięła się ku niemu. Rozszerzyła szeroko nogi i mógł poczuć
wilgotną satynę jej majteczek, gdy ocierała się o niego. Była taka mokra, taka gotowa, Joe
praktycznie poczuł gorąco jej wnętrza zaciskające się dookoła niego.
Krzyknęła słabo w proteście, gdy zostawił ją, by założyć prezerwatywę. Zatrzymał się na chwilę,
ciesząc się widokiem jej rozłożonej na jego łóżku. Jej włosy wydostały się luzno z klamerki i
otoczyły aureolą jej głowę w dzikiej blond plątaninie. Jej oczy były ciężko przymknięte, gdy
obserwowała jak nakładał kondom po długości swojego trzonka. Potarł siebie raz, drugi, patrząc
w jaki sposób jej oczy zabłysły od oczekiwania. Obniżył się nad nią jeszcze raz, oderwał jej
majteczki.  Nigdzie się nie wybierasz, prawda?  Chwytając za swojego penisa, sunął główką w
górę i dół po jej łechtaczce, rozmazując gładką wilgoć po jej obrzmiałym ciele.
Jęknęła, wyginając się niecierpliwie ku niemu, wbijając paznokcie w jego uda, gdy próbowała
przyciągnąć go do siebie.  Nie dzisiaj, przysięgam.
Tak na wszelki wypadek, zgarnął jedną ręką jej nadgarstki i przypiął do materaca nad jej głową.
 Dobrze.  Drugą ręką skierował penisa do jej ściśniętego wnętrza i pchnął do połowy, zanim
musiał przystopować, by złapać oddech.
- Jezu Chryste, masz najdelikatniejszą, najbardziej ciasną cipkę, jaką kiedykolwiek czułem. 
Chwytając za jej biodro, pchnął jeszcze raz wewnątrz, odpoczywając tam przez minutę i
zmagając się, by nie dojść.  Masz pojęcie.  wyszeptał, wyciągając się na zewnątrz  jak bardzo
29 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • juli.keep.pl