[ Pobierz całość w formacie PDF ]

do minionego wieczoru. Tymczasem jemu nie wychodziły z głowy podsłuchane słowa.
 Niechcący słyszałem fragment twojej rozmowy z pacjentką. Jeśli się nie mylę, to była
Sharon Bell, matka Dylana?
Lexi skinęła głową, zaskoczona.
 A o co chodzi?
 W zeszłym tygodniu była u mnie z Dylanem, miał infekcję dróg oddechowych. Nie
wiedziałem, \e spodziewa się dziecka.
 Ona te\, a\ do dzisiaj.  Zciągnęła brwi.  Ale choroba Dylana nie jest chyba zakazna.
 Nie chodzi o niego. Odniosłem wra\enie, \e Sharon nie jest zachwycona perspektywą
zostania znowu matką.
 Powiedzmy, \e nie planowała tego.
 A ty przekonywałaś ją, \eby urodziła.
 Prosiłam, \eby nie spieszyła się z decyzją, bo mo\e potem \ałować. Ta wiadomość była
dla niej szokiem i potrzebuje czasu. Jaki to ma związek z tobą?
 Teoretycznie \aden, ale muszę przyznać, \e jestem zakłopotany. Sharon i jej mą\ nie
chcą więcej dzieci, ona powinna wrócić do pracy, a ty, która walczyłaś o prawa kobiet do
podejmowania decyzji, mówisz jej, co ma robić. Czy nie ma w tym hipokryzji?
Lexi szeroko otworzyła oczy, jej uśmiech zgasł.
 Słucham?
No tak, ju\ ją zdenerwował, a nie to miał w planie. Nie tak powinno wyglądać ich
pierwsze spotkanie po ostatniej nocy. Ale có\, skoro wszedł na tę ście\kę, musiał brnąć dalej:
 Byłaś w podobnej sytuacji jak ta kobieta, tyle \e lepiej stałaś finansowo.  O mały włos
nie dodał: I te\ nie cieszyłaś się cią\ą, ale instynkt samozachowawczy kazał mu ugryzć się w
język.
lxxi patrzyła na niego wrogo.
 To ty zachowałeś się jak hipokryta, mówiąc mi, \e musimy się pobrać i wychować
dziecko w normalnej rodzinie. Seks przed ślubem ci nie przeszkadzał, ale \eby matka sama
wychowywała dziecko, to ju\ nie było w porządku.
On postąpił jak hipokryta? Musi się nad tym zastanowić.
 Nie masz pojęcia, przez co przeszłam, ani nie znasz sytuacji Sharon  ciągnęła Lexi. 
Nic nie wiesz, Tom.
 To powiedz mi.
 To nie czas ani miejsce.
 Nie zbywaj mnie. Oboje wiemy, \e musimy porozmawiać.
 Nie tutaj.
Był pewien, \e nadal potrafi czytać z jej twarzy, i jeśli się nie mylił, czekało go
wysłuchanie długiej historii.
 Nigdy cię nie zapomniałem. To prawda, ale prawdą jest te\, \e nie zapomniałem o
dziecku. Naszym dziecku.
Kiedy to mówił, dostrzegł w jej oczach cień \alu. Wiedział, \e ona równie\ nie
zapomniała, niezale\nie od tego, co kiedyś twierdziła, a tak\e co zrobiła.
 Mamy okazję zostawić za sobą przeszłość. Zjedz ze mną kolację.
Lexi wahała się, więc uśmiechnął się i dodał czule:
 Dziś wieczorem, proszę.
Przez dłu\szą chwilę milczała. Kiedy w końcu skinęła głową, zrozumiał, \e ten wieczór
będzie punktem zwrotnym ich znajomości. Czy doprowadzi do lepszego zrozumienia, czy
tylko wzajemnych oskar\eń i goryczy?
Pięć godzin pózniej, gdy Lexi otworzyła drzwi, poczuła, \e serce na ułamek sekundy jej
stanęło. Tom stał za progiem z jedną ręką wspartą o framugę. Wyglądał, jakby przyszedł
prosto z pla\y, i pewnie tak było. Wpadł tylko na moment do siebie, by wziąć prysznic. Miał
jeszcze mokre włosy, policzki zaczerwienione i lśniącą skórę. Lexi poczuła się fatalnie,
chocia\ i ona wzięła prysznic i delikatnie się umalowała. Zawsze uwa\ała, \e z nich dwojga
Tom jest bardziej atrakcyjny, ale nigdy nie czuła się du\o gorsza. Czas to zmienił.
Tymczasem Tom patrzył na nią z podziwem.
 Wspaniale wyglądasz, Lexi.  Przeniósł spojrzenie na jej nogi i wrócił znów do twarzy,
dodając:  Od przyjazdu widziałem cię stale w d\insach i czarnej bluzce. A tobie zawsze
dobrze było w \ywych kolorach.
Miała nadzieję, \e to prawda, poniewa\ nagle zrobiło jej się gorąco. Z trudem
powstrzymała chęć, by zakryć policzki. Ten gest tylko przyciągnąłby jego uwagę.
 Idziemy?
Uśmiechnął się i wyciągnął rękę, by zaprowadzić ją do samochodu, ale ona udała, \e
musi sprawdzić zamek w drzwiach, i ruszyła za nim po chwili, unikając kontaktu. Chyba nie
była gotowa na wyznania na temat przeszłości, do której nie było powrotu. Zaczęła coś paplać
bez sensu, o wszystkim i o niczym, by udowodnić Tomowi i sobie, \e są tylko znajomymi.
 Jestem zdziwiona, \e masz wolny wieczór.
 Ka\dy wieczór mam wolny. Przeceniasz mój urok osobisty. Z nikim się tu nie
zaprzyjazniłem.  Bez trudu dopasował się do jej lekkiego tonu.
 Wiem, \e od przyjazdu otrzymałeś całą masę zaproszeń i odrzuciłeś tylko te, które
kolidowały z pływaniem.
 Zledzisz mnie?
 Zapominasz, \e to dziura, wszyscy tu się znają.
 W takim razie czy powinniśmy urządzać to przesłuchanie w publicznym miejscu?
 Zabrzmiało to niezwykle romantycznie. Tom ostro\nie dobierał słowa:
 Gdybym sądził, \e szukasz romansu, nie zapraszałbym cię na kolację.
 Nie jesteś zainteresowany?
Był wdzięczny, \e nie usłyszał w jej głosie rozczarowania, i odpowiedział zgodnie z
prawdą:
 Nie, ale my mamy mówić o przeszłości.
Tak, rzeczywiście, romanse, miłość, związki nie nale\ą teraz do jego priorytetów, ale
gdyby pięć lat wcześniej nie rozstali się w taki sposób, jego \ycie wyglądałoby inaczej.
Tymczasem ka\de z nich poszło własną drogą, a mimo to pozostało między nimi coś, co
domagało się wyjaśnienia.
Godzinę pózniej, kiedy siedzieli w restauracji przy pla\y i patrzyli, jak oświetlone
księ\ycem fale uderzają o brzeg, nadal sobie to powtarzał. Tylko dlaczego do powa\nej
rozmowy wybrał tak romantyczną scenerię? Na razie poruszali neutralne tematy, mówili o
dawnych znajomych, opowiadali sobie zabawne anegdoty z pracy, jak para starych przyjaciół,
którzy jakiś czas się nie widzieli. śadne z nich nie chciało pierwsze poruszyć najbardziej
istotnej kwestii. W przychodni mało się tego dnia nie pokłócili. O wiele przyjemniej było
siedzieć w pełnym zapachów wieczornym powietrzu. W myślach Tom układał sobie zdania,
starał się wybierać słowa, które nie wzbudzą wrogości.
Kiedy podano im zamówione dania, zapadła krępująca cisza. Tom skupił się na jedzeniu,
bo wcią\ nie wiedział, w jaki sposób zadać pytanie, by nie obrazić Lexi. Podniósł wzrok i
spojrzał jej w oczy. Po\ałował, nie po raz pierwszy zresztą, \e nie poszli na tę kolację do
gwarnego, jasno oświetlonego pubu. W przyćmionym świetle restauracji Lexi wyglądała
przepięknie.
A przecie\ nie powinien pozwolić, by dawne zauroczenie wpłynęło na ich rozmowę.
Zdumiewające, jak wielka jest siła wspomnień. Pocałunki minionego wieczoru te\ zrobiły
swoje. Tylko tak mógł wytłumaczyć dziwny niepokój i szybsze bicie serca. Bo przecie\ jego
decyzja była ostateczna: \adnych powa\nych związków. Ani tu, ani teraz, nigdy. Lexi
przerwała milczenie.
 Dziwne, \e tak tu siedzimy po latach, prawda? Jakbyśmy się nie rozstawali.
 A prawda jest taka, \e jesteśmy sobie obcy. Czy nie zaczął zbyt ostro? Chyba Lexi tak
uwa\a.
 A więc mo\emy niczego nie zmieniać albo zapełnić białe plamy. Wybieraj.  Wło\yła
krewetkę do ust.
 Czy naprawdę chcę usłyszeć, co masz mi do powiedzenia?  Tak, wcześniej chciał,
inaczej nie poszedłby do jej pokoju, ale teraz nie był ju\ taki przekonany. Czuł się bezbronny,
siedząc tak blisko niej.  Więc mo\e i nie, ale to jest jak puszka Pandory. Długo nie
wytrzymasz, \eby do niej nie zajrzeć. W porządku, otwieramy tę puszkę. Powiedz mi, czego
nie wiem. Opowiedz mi o swojej cią\y. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • juli.keep.pl