[ Pobierz całość w formacie PDF ]

była zawiedziona. - Ale chyba bardzo się spieszył?
- Tak.
- %7łycie małżeńskie to nie droga usłana różami, prawda?
- wypytywała Nora.
- Poprostu życiewmałymmiasteczku- odparła Jenny
ironicznie.
Niecierpliwie czekała na zjawienie się Marge. Zanimjed-
nak wspólnie obsłużyły nowo przybyłe klientki, minęła go-
dzina. Dopiero wtedy Jenny zajrzała do Jeda. Czytał.
- Nickjeszczeniewrócił - wyjaśniła.
janessa+anula
us
o
l
a
d
-
n
a
c
s
160
- Dlaczegototakdługotrwa?
- Pewnie musi zaczekać, aż panna Harmon skończy pracę.
Amoże...
W tym momencie do pokoju wszedł Nick z gniewnym
wyrazemtwarzy.
- Rozmawiałeś znią?
- Trudno to nazwać rozmową. Był to raczej monolog.
Potwierdziło się, co mówił Jed. Powtarzała wkółko, że na-
uczyciel ma zawsze rację. Poszedłemwięc do dyrektora szko-
ły, Brewstera.
- Widziałamsię z nim-skrzywiła się Jenny.
- Mamrotał coś, że dzieci powinny się przystosować i że
nie będzie zmieniał nauczycieli na każde żądanie rodziców.
- Niewracam! - wtrącił Jed.
- Wracasz - zaprzeczył Nick. - Jakkolwiek nie do klasy
tej idiotki. Zapowiedziałem Brewsterowi, że albo przeniesie
Jeda, albo złożę doniesienie do kuratorium o psychicznym
znęcaniu się nad uczniem.
- I wygrałeś?
- Bez problemu- skłamał Nick.
Nie zamierzał opowiadać Jenny, ile zachodu wymagało
przekonanie dyrektora, że powinien podjąć stanowcze kroki.
Nick pragnął zyskać pewność, że Jed opuści klasę panny
Harmon, zanimon samwyjedzie na Bliski Wschód. Wiedział,
że nauczycielka nie potrafi się zmienić, a Jenny nie zdoła
zmusić Brewstera do przepisania chłopca do innej klasy. Jemu
tosię udało.
- To znaczy że już nigdy nie będę miał do czynienia
z panną Harmon? - dopytywał się Jed.
- Nigdy więcej. Będzie cię uczyła pani Frank. Polubisz ją.
Byłą moją nauczycielką wtrzeciej klasie.
- Och, Nick! - Jed z całej siły przytulił się do mężczyzny.
-Dziękuję!
janessa+anula
us
o
l
a
d
-
n
a
c
s
161
- Wporządku. - Carltonniezdarnieodwzajemnił uścisk.
Jennypatrzyłanatescenę ogromnieprzejęta.
- Zamierzam pojechać po południu do Instytutu Sadow-
nictwa i znalezć kogoś, kto zająłby się sadem, póki nie jest za
pózno. Chcesz pojechać ze mną, Jed?
- Chevroletemcorvette?- Oczymalcarozbłysły.
- Alejaprowadzę - oświadczył Nick.
- Mógłbyś zacząć mnieuczyć - błagał Jed.
- Mógłbym, aleniezacznę.
- Nick, przecież kiedyś muszę się nauczyć prowadzić - la-
mentował Jed.
- Aleniemoimautem- nieustępował Nick.
Wgłębi duszy czuł żal, że jakiś inny mężczyzna nauczy
chłopca prowadzić samochód, kiedy ten skończy czternaście
lat. Musiał się liczyć z tym, że nie wróci do Litton.
- Jedz ostrożnie! - zawołała za nim Jenny. Odprowadziła
wzrokiemmęża i syna.
Ogarnęło ją uczucie spokoju. Dwaj mężczyzni, których
kochała nade wszystko, zaakceptowali się nawzajem. Zrefle-
ktowała się natychmiast Nie może kochać Nicka! Nie może!
To najgłupsza na świecie rzecz, jaką mogłaby zrobić - poko-
chać Nicka.
Zbierało jej się na płacz. Nick łatwo dawał się kochać.
Owiele trudniej było go zrozumieć. Usiadła na kanapie, pełna
sprzecznych myśli. Usiłowała zapanować nad kłębiącym się
w głowie chaosem. Ta miłość nie miała przyszłości. Nick
wyświadczył jej tylko przysługę, zgadzając się na małżeń-
stwo. Nie ożenił się przecież z wielkiej namiętności.
Wydawało się jednak, że ją polubił. A także pożądał jej.
Nie zauważyła natomiast żadnych oznak, iż pragnie pogłębić
ich związek.
Mogłaby w zasadzie zaryzykować i wyznać mu miłość.
Zmieniłoby to jednak warunki zawartej przed ślubem umowy.
janessa+anula
us
o
l
a
d
-
n
a
c
s
162
Nick jej nie kocha, lecz wcale nie wykluczone, że pokocha
- za tydzień, za miesiąc. WJenny obudziła się nadzieja. Gdy-
bytylkodała mu okazję i czas...
Zmarszczyła brwi. Wjaki sposób kobieta może sprawić,
aby mężczyzna ją pokochał? Udowodnić mu, że jest niezastą-
piona wjego życiu. Wzmacniać już istniejącą więz, na przy-
kład erotyczną. Mówić językiem ciała to, co wstydziłyby się
wypowiedzieć usta.
Jenny zrozumiała, że musi zacząć działać. Inaczej stra-
ci Nicka! Ale co ze sprawą Dona i Adelaide? Poczucie
winy wobec Wittonówi kładło się cieniem na ich małżeń-
stwie. Westchnęła. Nie będzie czekać na rozwiązanie. Prze-
trzymywanie Dona przez porywaczy może się ciągnąć nawet
rok.
- Jenny! - zawołałaMargezdołu. - Jesteś potrzebna!
- Zarazzejdę!
Jenny porzuciła czarne myśli i ochoczo pospieszyła do
pracy.
Przed sklepem zatrzymał się autobus emerytek, wra-
cających z Rochester do Elmiry. Kupowały wszystko jak
szalone.
Dopiero po obiedzie znalazła okazję, aby zacząć wcielać w
życie swój plan. Jed bawił się na podwórku z Bryanem. Nick
wfotelu czytał gazetę. Jenny sprzątała ze stołu.
Zerknęła na męża, pogrążonego w lekturze wiadomości
sportowych. Wmyślach dodawała sobie odwagi, powtarza-
jąc, że przez kontakty zmysłowe prowadzi droga do serca
Nicka.
Nerwowym gestempoprawiła spodnie, wzięła głęboki od-
dech i weszła do salonu. Wydawało się, że mężczyzna nawet
jej nie zauważył. Przestawiła filiżanki na stoliku do kawy
i westchnęła. Zpewnością nie mogła rywalizować z doniesie-
niami orekordach sportowców.
janessa+anula
us
o
l
a
d
-
n
a
c
s
163
Zbliżyła się doNicka i pocałowała goza uchem. Znieru-
chomiał. Omal się nie spłoszyła, lecz miłość okazała się sil-
niejsza niż wrodzona nieśmiałość.
Pieściławargami uchoNicka. Sunęła językiempopoliczku
i szczęce. Carlton posadził ją sobiena kolanach. Poczuła cie-
płociała i budzącą się męskość. Rozpięła pierwszyguzikjego
koszuli.
Nickzacisnął palcena jej dłoni.
- Cotyrobisz?- spytał ze zdumieniemwoczach.
- Niewiesz?
- Jesteś osobą bardzo zrównoważoną. - Nie dał się zwieść
jej żartobliwej odpowiedzi. - Nigdy nie zrobiłaś pierwszego
kroku.
Zakłopotana, wbiła wzrok wbiałyguzik. Czemu on musi
wszystkoanalizować?
- Dlaczego, Jenny?- spytał cicho.
- Bez wyraznego powodu - skłamała. - Po prostu, zoba-
czyłam, żetusiedzisz i zapragnęłamcię dotknąć.
Odetchnął z ulgą. Przez ułamek sekundy obawiał się, że
Jennyzamierza wyznać mumiłość. Jakżemógłbywtedyspra-
wić jej ból powrotemna Bliski Wschód?
Dobrzesię stało, żenabrała śmiałości wkontaktachfizycz-
nych. Znaczyłoto, że łatwiej zaakceptuje innegomężczyznę
wswoim życiupo... Wolał dalej niemyśleć.
Podniósł się z fotela, wciąż trzymając Jennyna rękach. Na
razie była jego żoną. I jegopragnęła.
Chwyciła gokurczowoza ramiona.
- Cotywyprawiasz, Nick?
- Chcę ci umożliwić dalsze dotykanie, skorojuż zaczęłaś.
. I zaniósł ją dosypialni. Mocnoprzytulona dojegopiersi
pomyślała, żepierwszapróbazarzucenia sieci naNicka wpeł-
ni się powiodła.
janessa+anula
us
o
l
a
d
-
n
a
c
s
164
Nazajutrz po południu, kiedy wspominała przyjemne
chwile spędzone ostatnio z mężem, Nick wetknął głowę do
sklepu.
- CzyMarge mogłabyzostać sama przez godzinę?- spy-
tał. - Levitson zgodził się przyjechać jutro.
- Oczywiście - zgodziła się natychmiast Marge.
- Dzięki. - Jenny usiłowała nadać głosowi obojętne
brzmieniemimopodekscytowania nagłymzjawieniemsię Ni-
cka. Zerknęła na zegar. - Jed wróci za dwadzieścia minut.
Powiedz mu, żebyna raziezjadł sobieciasteczek. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • juli.keep.pl