[ Pobierz całość w formacie PDF ]
je zbudowali. Znalezli to miejsce i żyli tu, nie niszcząc przedmiotów, które widzisz. A potem
zniknęli, mogli zostać zabici lub z jakiegoś powodu odeszli. Są ludzie na Drzewie, którzy
przypominają tych dawnych mieszkańców. Mogą to być ich potomkowie.
- Wtedy, my Neshgaje, byliśmy małym i prymitywnym plemieniem. Kiedy dotarliśmy
tutaj, niektórzy twierdzą, że jako uciekinierzy z Drzewa, znalezliśmy wiele rzeczy, które nam
się przydały. Na przykład: układy roślinne, baterie i silniki wyrosły z nasion,
przechowywanych w pojemnikach. Jest także wiele przedmiotów, których przeznaczenia nie
byliśmy w stanie określić. Gdybyśmy potrafili, moglibyśmy zniszczyć Drzewo. Może właśnie
dlatego tak zależy Drzewu na pokonaniu nas. Chce nas zniszczyć, zanim odkryjemy, jak je
zabić. - Przerwał i podjął na nowo. - I jest jeszcze Księga Tiznaka.
- Tiznaka?
- Był największym z naszych kapłanów. Kiedyś odkrył, jak czytać Księgę. Chodz za
mną. Zabiorę cię do Księgi, jak mi kazano. I do Kuushmurzha, wysokiego kapłana.
Kuushmurzh był bardzo starym i pomarszczonym Neshgajem, w grubych szkłach na
oczach i o roztrzęsionych dłoniach. Pobłogosławił Ulissesa nie wstając z wielkiego krzesła,
wyściełanego licznymi poduszkami. Powiedział, że spotka się z nim ponownie, gdy Ulisses
przeczyta Księgę. To znaczy, jeżeli będzie ją potrafił przeczytać.
Ulisses podążył za młodym kapłanem. Mijali wystawę za wystawą, wszystkie,
chronione przezroczystymi ściankami z jakiegoś materiału, aż weszli do niszy, pustej - z
wyjątkiem metalowej płyty, przytwierdzonej do metalowej platformy.
Zatrzymał się przed nią i odezwał.
- Dziwne. Czy wiesz co tu kiedyś było?
- Zdaje się, że TY - wyjaśnił Zhishbruum. - Przynajmniej według legendy. Platforma
była pusta, kiedy my, Neshgajowie, znalezliśmy to miejsce.
Ulissesowi szybciej zabiło serce, oblał go zimny ppt. Schylił się, by spojrzeć na
czarny napis na żółtym metalu. W pokoju było tak cicho, że słyszał krew szumiącą mu w
uszach. Zwiatło bez zródła było ciężkie jak pokrywa Grobowca Wieków.
Litery wyglądały na przekształcone z alfabetu łacińskiego lub Międzynarodowego
Alfabetu Fonetycznego, który oparto na wielu abecadłach. Badał litery, a kapłan stał za nim,
cierpliwie jak słoń, jego przodek. Jeżeli założy podobieństwo tych liter do Alfabetu
Fonetycznego, to wówczas będzie w stanie je rozszyfrować. Było trzydzieści linii i z
pewnością potrafił rozszyfrować niektóre słowa, bez względu na to, jak bardzo język się
zmienił.
Oczywiście - mówił do siebie - ten język nie ma nic wspólnego z angielskim. Nie miał
prawa wierzyć, że nadal znajduje się w Ameryce Północnej. Mógł zostać przeniesiony do
Euroazji lub Afryki i ten język mógł wywodzić się z dowolnego języka spośród tysięcy
języków z jego czasów.
Jednak arabskie cyfry nie powinny były się zmienić. A tutaj nie było nic podobnego z
wyjątkiem jedynek; lecz to także mogło być L. Może cyfry z jakiegoś powodu zostały
zapisane słownie.
uziz Zine Nea . To były jedyne wielkie litery. Czy mogły znaczyć Ulisses
ZpiewajÄ…cy Niedzwiedz? A po angielsku Ulisses Singing Bear? PoczÄ…tkowy fonem U w
Ulissesie z jakiegoś powodu stał się zwartosz-czelinowy, może przez następującą po nim na
końcu wyrazu głoskę zwartoszczelinową? Może w niektórych przypadkach końcowa głoska
wyrazu, poprzedzająca bezpośrednio pierwszą głoskę następnego wyrazu, wpływała na nią,
jeżeli mieściła się w pewnej kategorii. Tak jak Zine mogło być kiedyś Singing, a poprzedzone
dzwięczną głoską, udzwięcz-niło się. Końcówka ing przeszła w en , a potem n
przyczyniło się do nosalizacji e , lecz w trakcie ewolucji języka wpływało na wszystkie
wyrazy następujące po nim, które zaczynały się fonemem dwuwar-gowym lub wargowo-
zębowym. Tak więc, mimo że, końcowe n z Zine zniknęło i Bear (niegdyś Ber, potem Be)
zmienił się w Ne, kiedy następowało po nim słowo kończące się na m lub n.
Rozważał tę teorię, ... aż nagle gwizdnął i mruknął pod nosem. - Zdaje się, że mam!
Te słowa miały jakiś sens. Litery pochodziły z alfabetu fonetycznego lub czegoś
podobnego. Ten język to był angielski. Zmienił się jednak w coś analogicznego do struktury
języków celtyckich z jego czasów. Były tu słowa, których w ogóle nie potrafił przetłumaczyć
albo tylko się domyślał ich znaczenia. W końcu nowe słowa pojawiały się prawie co roku, a
niektóre zostawały na stałe, tę możliwość też trzeba brać pod uwagę.
Ale to było to. TUTAJ ULISSES ZPIEWAJCY NIEDyWIEDy..., SAYNNY
SKAMIENIAAY CZAOWIEK, NAGLE... W NIEGO... STRUMIEC MOLEKUA PODCZAS
NAUKOWEGO EKSPERYMENTU W SYRAUSE W NOWYM JORKU, DAWNEMU
NARODOWI STANÓW ZJEDNOCZONYCH AMERYKI. STAN SKAMIENIENIA OD...
Data była dla niego niezrozumiała. Z jakiegoś powodu nie użyto cyfr arabskich;
jednak data musiała odpowiadać rokowi 1985. Data otwarcia wystawy także była
niezrozumiała.
Nie miało znaczenia, czy był rok 6985 czy też 50 000, chyba ta pierwsza data była
bardziej prawdopodobna. Po pięćdziesięciu tysiącach lat język stałby się zupełnie
niezrozumiały.
To nie miało znaczenia. Najważniejsze, że kiedyś siedział na tym metalowym czy
plastykowym postumencie z doczepioną tabliczką, a zwiedzający, może miliony ich,
przechodzili obok i czytali te słowa na różne sposoby, tak jak się zmieniał język, spoglądali
na nieruchomego z przestrachem, a także z rozbawieniem, gdyż ludzie nie potrafią
powstrzymać się od docinków nawet w obliczu śmierci. Gdyby wiedzieli, że jeszcze będzie
żył, gdy oni zamienią się w proch po tysiąckroć, spoglądaliby nawet z zazdrością.
Zastanawiał się, co się z nim działo. Czy ktoś go ukradł? A może wraz z postumentem
umieszczono go najpierw gdzie indziej, a potem tutaj przeniesiono? Czy w drodze oddzielono
[ Pobierz całość w formacie PDF ]