[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tego regionu.
nieustanna walka o życie. Drzewa, krzewy oraz porosła zaborczo pięły się ku życiodajnemu
słońcu i prawem silniejszego unicestwiały słabsze rośliny. Tak wśród roślin, jak i w świecie
zwierzęcym toczył się bój o przetrwanie. Drapieżne zwierzęta urządzały krwiożercze łowy,
śmierć osobników jednych gatunków oznaczała życie dla innych. Toteż poranny monotonny
szum łagodnego wiatru niósł z puszczy jakieś głębokie westchnienia, niesamowite pomruki,
dudnienia, śmiechy, gwizdy i klaskania, czasem też rozbrzmiewał rozpaczliwy krzyk
ginącego zwierzęcia. Taki był poranny śpiew pierwotnej dżungli.
Nowicki i Smuga w skupieniu łowili uchem tajemnicze odgłosy, przepatrywali brzegi
rzeki, co jakiś czas oglądali się za siebie. Tymczasem jak okiem sięgnąć jednolity mur zieleni
wciąż zalegał obydwa brzegi. Wydawało się, że tropikalny las wprost wyrasta z rzeki. Tylko
gdzieniegdzie w nadbrzeżnych chaszczach zaczernił się otwór niskiego, ponurego tunelu
wydeptanego przez zwierzęta do wodopoju.
Obydwaj przyjaciele po bezsennej nocy i uciążliwej ucieczce podczas burzy
odczuwali coraz większe zmęczenie. Słońce już mocno przygrzewało. Płynięcie małą łódką
po wezbranej rzece, pełnej groznych pułapek, nie pozwalało nawet na krótki odpoczynek.
Byli więc bardzo wyczerpani i głodni. Nowicki, który zawsze lubił dobrze i dużo zjeść, żuł
liście koki z małą domieszką wapna. Przecież wschodnia część peruwiańskich lasów była
ojczyzną koki, znanej nawet w Europie. Nowicki, przy okazji wypadów poza osadę Kampów,
często zrywał małe, owalne listki, potem suszył je, preparował i odkładał na przewidywaną
ucieczkę. Obecnie zerkając na woreczek leżący obok niego na dnie łódki, zachęcał
przyjaciela:
- Janie, żuj kokę tak jak ja! Wprawdzie język już mi skołowaciał i w ustach czuję
martwotę, ale Indianie z powodzeniem oszukują koką brzuch, dzięki czemu stają się
wytrzymalsi na trudy. Skoro dzikusy wypróbowały skuteczność koki, dlaczego mamy być
głupsi od nich?!
- Od tych dzikusów można by się wiele nauczyć, zwłaszcza gdy chodzi o życie w
tropikalnych lasach - odparł Smuga.
- To prawda, każdy głupi ma swój rozum - przytaknął Nowicki. Wypluł za burtę
łykowatą kulkę o smaku rumianku, w którą w miarę żucia zmieniały się listki. Potem znów
rzekł: - Indianiec w dżungli zawsze znajdzie coś do przekąszenia, a nam kiszki skręcają się z
głodu!
Czas wolno upływał, żar słoneczny się wzmagał. Słońce z wolna sięgało zenitu.
Woda, jak lustro, odbijała padające już prawie prostopadle promienie. Rzeka wprost mieniła
się w potopie oślepiającej jasności. Dżungla już dawno pogrążyła się w ciszy, ptactwo
zniknęło znad rzeki.
Smuga zmrużył oczy, spojrzał w niebo.
- Wszystko co żywe schroniło się w gęstwinie. Pora również nam skryć się przed tym
piekielnym żarem! - rzekł.
- Zwięte słowa! - skwapliwie przytaknął Nowicki. - Jeśli Kampowie nas ścigają, to
również muszą przeczekać największy skwar w cieniu. Z nieba leje się wprost żar.
Tasulinczaki teraz na pewno ucinajÄ… drzemkÄ™.
- Steruj w prawo! - polecił Smuga.
Aódz wkrótce wpłynęła pod konary drzew zwisające nad brzegami rzeki. Oślepiający
blask wody tutaj nie był tak rażący i nurt nieco słabszy. Mimo to żegluga nie stała się
łatwiejsza. Pod zielonym baldachimem było bardzo duszno, opary gnijących liści odurzały
mdłym zapachem.
W tropikalnym lesie
Aódz wolno płynęła wzdłuż prawego brzegu ocienionym skrawkiem rzeki. Nowicki i
Smuga przepatrywali zwisający nad nimi dach zieleni, ostrożnie manewrowali łódką w
plÄ…taninie wystajÄ…cych z ziemi korzeni. Po jakimÅ› czasie natrafili na wyrwÄ™ w wysokim
brzegu. W miejscu tym drzewo podmyte przez wartki nurt niemal poziomo zwisało nisko nad
rzeką. Część rozłożystej korony już się pławiła w wodzie. Tylko dzięki potężnym korzeniom,
głęboko wczepionym w brzeg, oraz lianom, które, niby liny okrętowe, oplatały pobliskie
leśne olbrzymy, jeszcze dotąd całkowicie nie pogrążyła się w rzece.
- Wymarzona przystań! - cicho zawołał Nowicki. - Aódz ukryjemy w gąszczu gałęzi,
sami zaÅ› odetchniemy na brzegu.
- Masz rację, musimy przeczekać skwar i trochę odpocząć - zgodził się Smuga. -
Tylko uważaj, Tadku! Nie wolno nadłamać ani jednej gałęzi! Indianie by takiego śladu nie
przeoczyli!
Aódz zanurzyła się w gąszcz konarów. Podczas gdy Nowicki przywiązywał ją do
gałęzi, Smuga wspinał się na pochyłe drzewo. Rozbrzmiały ostrzegawcze wrzaski małp, pisk i
trzepot skrzydeł. Smuga przykucnął na pniu.
- Podaj sztucery i worki! - polecił.
Nowicki po chwili stanÄ…Å‚ przy nim. Obydwaj przekradli siÄ™ ku brzegowi. Skraj lasu
oraz brzegi rzeki, gdzie było dużo światła, porastał nieprzebyty gąszcz. Tutaj również gęste
chaszcze utrudniały dostęp w głąb lasu. Różne gatunki palm o strzępiastych pióropuszach,
kolczaste bambusy spotykane wyłącznie w Ameryce Południowej, trzciny oraz wybujałe
krzewy i chwasty tworzyły odstraszający przedsionek dżungli. Dopiero dalej od rzeki las
rzedniał.22 W cieniu wysokich palisandrów i cedrów amerykańskich panował wilgotny chłód.
22
Zwiat roślinny Ameryki Południowej często kojarzy się w naszej wyobrazni tylko z dżunglą tropikalną.
Tymczasem tereny te, szablonowo opisywane w powieściach jako lasy tropikalne, w rzeczywistości posiadają w
różnych częściach kontynentu inny charakter i formacje roślinne. Formacje roślinne Ameryki Południowej to: l.
Hylea (selwa) - wilgotne lasy równikowe w dorzeczu Amazonki i Orinoko, przy czym na Nizinie Amazonki
wytworzyły się trzy zasadnicze typy selwy: igapo - las bagienny na niskich terenach zalewowych, z drzew
wyróżniają się imbauba (Cecropia parensis) i palmy, dużo drzew ma korzenie palowe; vargem - las na wyższych
terenach, zalewany jedynie podczas większych przyborów wód, rosną w nim brezylki (bresil), od których
wywodzi się nazwa Brazylii, zwane także pernambuko; etę czyli guazu - pokrywa wysoczyzny (mroczne,
wilgotne, splątane lianami pierwotne puszcze). 2. Górskie lasy przyrównikowe na wschodnich stokach Andów,
udział gatunków poza tropikalnych. 3. Alto da serra - górskie widne lasy wschodniej Brazylii, zrzucające liście
w porze suchej. 4. Lasy mangrowe i restinga - namorzyny na pobrzeżach Atlantyku od Przesmyku Panamskiego
do 28° szer. goegr. pd., a na wybrzeżach pacyficznych nie przekraczajÄ…ce 3° szer. geogr. pd. 5. Campos -
różnorodne zbiorowiska roślinne i bezleśne w strefie małych opadów. 6. Caatinga - wyłącznie w pn-wsch.
Brazylii, formacja charakterystyczna dla obszaru zwanego przez Brazylijczyków sertao (pustynia). 7. Chaco -
Promienie słoneczne tylko gdzieniegdzie przenikały przez niemal jednolite sklepienie lian i
powojów, które wysoko ponad ziemią oplatały i połączyły korony drzew. Jedne liany pięły się
ku słońcu, inne zwisały z zielonego pułapu ku ziemi jak fantastyczne, ażurowe lestony,
pyszniące się płomiennymi kielichami kwiatów. Wysokie drzewa rosły oddzielnie bądz
parami lub grupkami, a czasem wśród nich trafiał się samotny olbrzym, który tworzył własne
odrębne królestwo.
Smuga i Nowicki rozglądali się po mrocznej, wilgotnej, ponurej dżungli j zazdrośnie
kryjącej nieprzebrane bogactwa. Rosły tutaj cenne czarne hebany, złotodajne kauczukowce,
drzewa chlebowe, gutaperkowe, łąkowe, cynamonowe, figowce i drzewa żelazne23 o tak
twardym drewnie, że nie imała się ich siekiera, były takie, których sok odżywiał, leczył, a
także takie, z których wyciągi oślepiały lub uśmiercały.
W dżungli panowało pierwotne prawo życia. Drzewa same się rozmnażały, pięły ku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]